Ostatnio
zostałam fanką Grupona. Mój najbardziej oryginalny zakup to 5 sesji
akupunktury...
Zabukowałam
się, pani okazała się oryginalną Chinką z dość długim stażem w Szwecji.
Kiedy już
sie skomunikowałyśmy, że ja bardzo marnie mówię po szwedzku a ona marnie po
angielsku (jej szwedzki też nie jest 100% szwedzkim) nie pozostawało mi nic
innego niż dać z siebie wszystko, żeby opisać swoją przypadłość po szwedzku. Zaliczyłam już
tych 5 sesji ale wciąż nie jestem pewna czy pani Chinka tak do końca zrozumiała
z czym mam problem...
Zastanawiałam się na co przeznaczyć tę akupunkture i postanowiłam spróbować wyleczyć swoje zatoki. Od lat prześladują mnie, prawie codziennie rano wstaje z zadżumionymi zatokami, dopiero jak już trochę poprzebywam w pionie jest lepiej.
Pani
zmierzyła mi puls, w jednej ręce, potem drugiej, obejrzała język - ta procedura
będzie się powtarzała przy każdej wizycie – i oceniła, że to z pewnością ma zwiazek z żołądkiem i że może mi pomóc.
Zaległam
więc na leżance, mniej więcej wiedzialam czego się spodziewać, bo parę lat temu
przy jakiejś okazji, w ramach rozrywki czy z ciekawości zaserwowałam sobie raz
akupunkturę twarzy (chyba przeciw zmarszczkom).
No więc
Pani Chinka po kolei pakowała we mnie igły, czasem wręcz nieodczuwalnie, czasem
trochę brutalniej - w sensie boleśniej, kilka w czoło, po jednej na czubek
głowy, dłonie, na środek brzucha, łydki i przy kostkach. Przykryła mnie czymś w
rodzju aluminiowej folii i sobie poszła. A ja zaczęłam oddychać. Zaczęłam
oddychać i stwierdziłam, że nie mogę za głęboko oddychać, bo ta igła w brzuchu
strasznie mnie kłuła. Dyskomfort to za mało żeby określić ten ból. Przez moment
wpadłam w panikę, drzwi zamkniete, kobieta sobie gdzieś poszła a ja tu leże
naszpikowana igłami... przecież coś się może stać a nikogo obok nie ma! Oczami
wyobraźni już widziałam siebie pędzącą przez korytarz w poszukiwaniu ratunku, z
tymi igłami oczywiście wbitymi w miejsca wczesniej opisane... Oby tylko sie nie
potknac... chocby w wyobrazni;)
Potem
zaczęłam stosować wprowadzanie w życie wiedzy teoretycznej, z jogi i paru
filmów (np dokument o bezbolesnym porodzie) że tak naprawade ból nie „boli”
brzucha tylko mózg otrzymał takie sygnały i panikuje. Więc zaczęłam ignorować
ten brzuch i udawać, że nic mnie nie boli i trochę pomogło.
Za drugim
razem natomiast miałam kompletny odlot, zasnęłam błogim snem i byłam rozczarowana jak pani Chinka wrocila i
oznajmila, że już koniec. Dodatkowo dogrzewała mi brzuch jakąś lampa, to chyba mnie
wprowadzilo w letarg jak kota wygrzewajacego sie na parapecie.
Za
trzecim razem po standardowej sesji miałam położyć się na brzuchu a Pani
wbijała mi się dokładnie wzdłuż kręgosłupa, przy każdym kręgu z prawej i lewej
strony. Po czym powiedziała, że mogę wstać. Ja na to, słucham?’ Ona, że wstać i
nawet ubrać się... Myślę sobie naprawde marny ten mój szwedzki albo jej... jak
to wstać? Z tymi iglami? W końcu sama pytam ‘mam wstać?’ Ona, że tak...
Pomyślałam, ze może żeby wzmóc efekt mam się poruszać z tymi igłami, cos
zrobic... no to wstaję, ostrożnie na ile potrafię, ruchami jeżozwierza. Po czym
ona powtarza, że moge się ubrać!!! Oszalała kobieta! W końcu patrzy na mnie
zdezorientowaną i wybucha salwą śmiechu. Okazało się, że nie miałam w plecach
żadnej igły, bo ona tylka nakłuwała mnie, nie zostawaijąc igieł, po prostu ‘podziurkowała’
mi plecy...
Dzisiaj
mialam piata sesje i znow niemal godzinny odlot...
Pewnie
niektórzy zastanawiają sie czy jest jakiś efekt. Sama nie wiem, chyba troche
tak ale nie tak do konca. Na pewno jest uboczny, dziwny – mialam strasznie suchy język.
Jeszcze dam sobie i jej szanse i zalicze pare sesji...
Ona ciagle mowila/pytala o bol glowy a ja tlumaczylam, ze ta glowa mnie nie boli tylko mam 'zadzumione' zatoki rano i czasem nos. Dlatego nie mam pewnosci czy tak do konca sie dogadalysmy....
Ona ciagle mowila/pytala o bol glowy a ja tlumaczylam, ze ta glowa mnie nie boli tylko mam 'zadzumione' zatoki rano i czasem nos. Dlatego nie mam pewnosci czy tak do konca sie dogadalysmy....