Właściwie należalo się tego spodziewać. I to dokładnie 30-go września. Śmignął rok, Czarkowi - kolejny a Hani – pierwszy. Duuuże to święto. Celebrowaliśmy je 2 dni. W Polsce. Najpierw z rodzinką w Łośnie potem w Bajkolandii w Barlinku. Torty też były dwa, w tym jeden – biedronkowy. Barbarzyńsko rozkroiliśmy i zjedliśmy tę biedronkę niemal na Hani oczach, chyba jej się to za bardzo nie podobało...
Zgodnie z tradycją piewrszych urodzin Hania stanęła przed życiowym wyborem. Poukładano przed nią kilka przedmiotów. Z trwogą czekałam na wybór. Padło na długopis. Uffff... Czyżby czekała ją wielka kariera pisarska? Czy też może przyszłość gryzipiórka...?;)
Jak widzicie na zdjęciach, mamy z Hanią na sobie niecodzienne stroje. Przyjechały do nas prosto z Indii. Zaskoczona, w podziękowaniu za prezent napomknęłam, że są tak śliczne, że chyba przyodziejemy je na Hani urodziny. Moja indyjska koleżanka się bardzo ucieszyła i zażyczyła sobie zdjęcia... Nie było innego wyjścia, tylko zrobić tę szopkę. Potem okazało się, że ciuchy idealnie się nadają na tę okazję. Hania wyglądała zjawiskowo, jak wcielenie aniołka, chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości?;) A mnie było całkiem wygodnie.
Po urodzinach, mamy jeszcze mniej przestrzeni w domu (zabawki czają się wszędzie) i zrobiło sie u nas jeszcze bardziej biedronkowo. A biedronkomania Hani wciąż trwa więc spoko. Do kolekcji doszły kolejne biedronkowe pluszaki, no i magnesy na lodówkę, kapcie a nawet gumowce...
Jeszcze musze napisać o wybryku natury i tych ponad 30-tu stopniach, które nam się szczęśliwie przydarzyły w tych dniach. To był niemożliwie upalny weekend, ciekawe czy to się kiedykolwiek powtórzy w kolejnych latach...
3 comments:
a Ty, to w ogóle nie jesteś zazdrosna, że Czarek na taką fajną laskę ? ja bym była ;) wyglądają naprawdę ślicznie.
nooo, może trochę, bo przecież spędza z nią duużo więcej czasu niż ze mną:)
super tort!
Post a Comment