Okazało się, że definitywnie te 25 dni to za mało żeby zachwycic sie w pełni Ekwadorskimi Perłami. A przypominam sobie, że nie miałam pewności czy ten kraj to dobry wybór na moje wakacje, obawiałam się, że się zanudzę;) Faktem jest, że nie bardzo się przygotowałam, nie miałam nawet planu, jakiegoś zarysu programu... Miałam natomiat ANTY-PLAN, czyli listę miejsc, ktore mialam omijać czy rzeczy, ktorych miałam nie robić w Ekwadorze. No i jak spojrze na ow anty-plan zarysowany w pierwszym wpisie wychodzi mi na to, że... calkiem pieczołowicie go realizowałam;) Hmmm, nie można sobie zaufać;)
Miałam nie jechać do Otavalo a pojechałam, nawet dwa razy. Miałam ominąć Mitad del Mundo ale w ostatniej chwili pomyślałam sobie, że jak to – być w kraju o nazwie RÓWNIK – i nie stanąć na równiku??? Toż to tak samo jakby być w Kolumbii i nie sprobować kokainy:D Oba miejsca trzeba tylko odwiedzić w odpowiednim czasie, żeby nie nawinąć sie na falę turystów.
Nie pojechałam na Galapagos (idea była taka, że nie chciałam męczyć żółwii) ale przyznam się tutaj, że po kilku dniach na miejscu usiłowałam to zrobić...Niestety żeby oszczędzić czas w grę wchodzil tylko przelot, nie rejs statkiem.A bilety dostępne były dopiero na połowę września...
No i oczywiście mialam nawet nie próbować zabierać sie za Cotopaxi... Historie znacie, wprawdzie rady nie dałam ale było cool (znaczy zimno;), no i mam cenne doświadcznie na koncie. Wtedy mówiłam sobie nunca mas, NIGDY więcej, teraz myśle, że trzeba to kiedyś zrobić jeszcze raz – tylko tak do końca;)
I tak sobie minął ten czas, chyba zbyt dużo się działo, żeby zorientować się kiedy... Nie było błogo, nie zawsze łatwo ale byl czad.
Dzięki za wasze komentarze, dobrze mieć w mieć czasem kontakt z rzeczywistością... medal za aktywność dla niektórych a przynajmniej szklanka rumu;)
Mam nadzieję, że nie przynudzałam za bardzo... a jeżeli już to może ze zmęczenia a czasami po prostu nie chciało mi się pisać i pisałam od-nie-chcenia;) a czasami w biegu.... Ale cieszę się, że, to wszystko napisałam, bo gdyby nie to, po tygodniu sama na bank nie pamiętałabym co robiłam pierwszego dnia... A przy okazji mogliście poznać trochę ekwadorskie klimaty...
Może się tam kiedyś wybierzecie? Kiedyś z Adadi Adventure Tours:)