Pierwsze razy zdarzają się w różnym w wieku... W przypadku Hani, w jej 2,5-miesięcznym życiu, zdarzają sie niemal codziennie... a to pierwszy uśmiech, pierwsze dostrzeżenie zabawki, zachwyt nad nią i pierwsze jej pacnięcie, zauroczenia karuzelką itd itd.
Wiele z tych momentów jest totalnie wzruszających. Przy pierwszym „aguuu” (jakieś 2 tygodnie temu) normalnie pojawiły mi się łzy w oczach a dzisiaj się rozkleiłam podczas usypiania. Najczęściej zasypiała bujana na rękach albo podczas konsumpcji, znaczy przy cycu. A dziś leżalyśmy sobie na przeciwko siebie, Hania patrzyła mi w oczy, pakując mi palce do buzi (też chyba pierwszy raz) a ja śpiewałam jej kołysanki, aż odpłynęła. Ależ to było słodkie...
A propos kołysanek to ma taką jedną ulubioną w moim wykonaniu, słowa są niestety makabryczne, bo jest o tym jak króla zjadł pies, pazia zjadł kot, królewnę myszka zjadła. A jeszcze chwile wcześniej wszyscy żyli wśród róż, nie znali burz i kochali się we troje... Z czasem trzeba będzie pomyśleć o modyfikacji tekstu, bo po co dziecko narażać na stresy przed snem... (pamiętam, że sama nigdyś przy niej ryczałam) Chodzi mi o ten tekst jak wszyscy zostali pożarci, to, że „kochali sie we troje” mi nie przeszkadza;)
Eeeech, ale się ze mnie mama zrobiła z trochę przesłoniętym światem mała Hanią:) Potem pewnie będą pierwsze ząbki, pierwsze słowa, pierwsze reakcje na nowe smaki, i pierwsze kroki, i pierwsze siku na nocniku (a że odjechany nocnik dostala dziś w prezencie od cioci Ilony to pewnie nastąpi to szybko). Jeszcze nie wiem jaka będzie kolejność tych osiągnięć ale na tym się na razie zatrzymam:)
No comments:
Post a Comment