Wszyscy sobie podjedli, i kaczki i Hania... |
Taką mamy rozrywkę z Hanią –chodzimy całkiem regularnie karmić kaczki nad ‘nasze’ jeziorko. Sporo korzyści z tego wynika...
- trochę sportu dla mnie, bo spacer z 7,5 kilowym „balastem” w nosidełku, po skałkach, lekko pod górę, to jest to!
- radość dla oka, bo malownicze widoki na dolinę Molndal, motylki, zielono itp.
- święty spokój, bo niewielu ludzi siętam kręci - o ile w ogóle ktokolwiek w ciągu tygodnia
po jedzeniu kaczki przepłukały dzioby |
- no i kaczki są najedzone
- i niedługo i my będziemy najedzone po każdej wyprawie, bo po drodze, przy ścieżce, pełno krzaków jeżyn, malin, i jagód... (a jeszcze potem grzyby - kozaki przeważnie – jak znalazł na zimę będą).
Czyli – można by rzec - okoliczności przyrody iście sielankowe :)
Hania się zwyczajnie przeciągnęła |
i towarzystwo odpłynęlo... |
A wracając do tematu wpisu... Parę dni temu byłyśmy sobie w parku w cetrum Geteborga, takim mini ogrodzie botanicznym, ciągnącym się wzdłuż kanału. Pięknie tam... aż karnet wykupiłam, żeby tam częściej zaglądać.
A po tym kanale wzdłuż parku, oprócz barek z turystami pływają też... co? Kaczki... I krążą mewy, bo to tuż przy zatoce... I wyszła taka jedna kaczka z jednym malutkim, słodkim kaczęciem i ruszyła w kierunku okruszka, a w tym momencie nadleciała mewa i – na moich oczach – porwała to maleństwo... ostatnie dziecię tej kaczki. Makabra! Dla mnie widok wstrząsający - co sobie przypomnę to prawie łzy mi się cisną... A jeszcze ta biedna kaczka-matka chodziła wokół, głośno kwakała i niby szukała tego maleństwa chociaż wiedziała, że już go nie znajdzie...
Okrutnie jest w tej przyrodzie żeby nie powiedzieć bestalsko... i ja się na to nie godzę! Tylko nie wiem co z tym zrobić...
2 comments:
wiesz... od lat mamy na farmie taki kłopot, że mewy natarczywie i uparcie zjadają ze smakiem nasze zbiory szwedzkich truskawek, dlatego strzelamy do nich z karabinka, potem rozrzucamy mewie zwłoki co kilkadziesiąt metrów dla odstraszenia pozostałych i ... działa! kumple żarłoki nie podlatują a my napawamy się widokiem gnijących mewich trupów. :)
mam nadzieje, że Ci troszkę chociaż ulżyło że nie tylko one słabszych, ale my je też ! pif paf !
Uuu zabrzmiało makabrycznie... aż żal mi się tych mew zrobiło... znaczy tych mewich trupów. Ja teraz mam cały czas stracha (serio!), że mi mewa Hanie porwie (albo podziobie)... bo czai sie taka jedna wypasiona nad naszym jeziorkiem. Kołuje nad nami jak karmimy kaczki a w międzyczasie pikuje w dół i kradnie okruchy kaczkom. Ale nie zauważyłam żeby kradła kaczki...
Post a Comment