Dzisiaj - autem, w towarzystwie kumpla Alonsa, bo nie chcial puscic mnie samej - wybralam sie pozwiedzac puebla wokol Barquisimeto, m.in. Torentire, miejscowosc specjalizujaca sie w artesaniach tj. rekodzielnictiwe czy jak by to nazwac. Sa tam dziesiatki sklepikow z takimi mniej lub bardziej recznymi "robotkami". Taka cepeliada.
Zagladalam do niektorych sklepikow i na kramiku przed jednym z nich zaintresowaly mnie jakies korale czy jakies inne pierdoly. Wyszla dziewczyna i zaprosila mnie do srodka, zebym zobaczyla wiecej. Przyglada mi sie i pyta jak mam na imie. Odpowiadam, a ona na to, ze jestem podobna do pewnej dziewczyny, ktora spotkala kiedys w Kolumbii ale nie pamieta jej imienia.... Po czym dodaje - to byla... Polka. Podnosze glowe, pytam kiedy??? Aaaa jakis rok temu z hakiem... w podrozy do Santa Marty. Patrzymy sie na siebie i w tym samym czasie ona mowi to ty, tak? a ja, ze to przeciez ja i padamy sobie w ramiona... Wyobrazacie sobie???!!! No comments. Carla zadzwonila do swojega meza i mu mowi ale nie uwierzyl, musiala my wyslac fotke z telefonu;) Ja tez wciaz nie moge uwierzyc w tu uwierzyc;) Zalaczam fotke z Carla.
Spojrzcie na ostatni akapit tego posta z podrozy po Kolumbi... link:
No comments:
Post a Comment