Saturday, March 01, 2014

Hani przepis na zupę



Hania nie ma jakiegoś szczególnego zacięcia kulinarnego i zabawa w gotowanie raczej jej nie kręci. Ostatnio poniosła ją jednak wyobraźnia i muszę przyznać, że dość twórczo podeszła do tematu przepisu na pewną zupę. Zupę z... fryzjera.
Taak, wiem... zupa z fryzjera brzmi dość abstrakcyjnie więc już śpieszę wyjaśnić genezę tego nietuznikowego pomysłu.

Od kiedy pamiętam, czyli od kiedy Hania werbalnie była w stanie wyrazić swoje zdanie na ten temat, zawsze chciała mieć długie włosy. Zawsze mówiła, że chce mieć włosy jak mama, co mi schlebiało oczywiście, że czymś tam dziecku imponuję, choć może marna to dziedzina, hehe;)
Obecnie, co raczej nikogo nie zdziwi po lekturze poprzedniego posta, Hania marzy o włosach długich jak księżniczka. To bardzo istotna sprawa zatem fryzjer jest jej wrogiem numer jeden i kojarzy jej się zdecydownie bardzo negatywnie.

Wykorzystałam ten fakt we wczorajszej zabawie i zamiast roli złej wróżki przyjęłam rolę fryzjera z ostrymi nożyczkami. Tak naprawdę to nie ja osobiście byłam tym fryzjerem lecz jakiś pet shop, któremu przypadła ta niezbyt pochlebna rola i którego to nie wolno mi  było wypuszczać z rąk podczas zabawy. Hania, czytaj kot królewna, zareagowała natychmiast bardzo żywiołowo i postanowiła się z nim czym prędzej rozprawić i to tak totalnie. Zasugerowała pokrojenie go na kawałki i ugotowanie z niego zupy wraz z innymi składnikami... właściwie z niekończącą się liczbą składników, powiedziałabym, że w pewnym momencie przestała to być zupa z fryzjera, ja nazwałabym tę zupę neverending soup:)


Oto pierwsza wersja „niekończącej się zupy”, jest abstrakcyjna ale do przełknięcia.




A o to druga wersja. Ostrzegam, drugiej wersji nie polecam co wrażliwszym czytelnikom...



 

No comments: