Friday, July 01, 2011

Uprawiajcie sporty ludzie!

I
Koniecznie musze tu napomknąć, że warto trenować różne sporty, bo nie wiadomo kiedy w życiu pewne umiejętności się przydadzą... Osobiście się o tym przekonałam.

Trochę minęło od moich podwodnych zmagań ale niegdyś sporo czasu spędziłam pod wodą. Błogie to bywały chwile w toni wodnej, a to podążanie za ławicami ryb w krystalicznych ciepłych wodach, a to spotkanie oko w oko ze szczupakiem w pobliskim jeziorze czy oglądanie wraków w Bałtyku albo bicie własnych rekordów głębokości zanurzenia... itp, itd.
Ale były też krew, pot i łzy... niezapomniane ćwiczenia na bezdechach na Advanca w Chorwacji a potem Dive Mastera. To nasz instruktor Endrju, bardzo kreatywny, na swój sposób uroczy ale w tamtych chwilach bezlitosny (z którym potem trzeba było jeszcze morze Rakiji wypić) zgotował nam ćwiczenia, po których człowiek wyczołgiwał sie z wody i pół godziny leżał bez życia. Serio. A były to np. skoki do wody z łodzi ze sprzętem w ręce i zakręconą butlą (dopiero na dnie mozna było się zacząć podłączać do butli) albo pływanie pod wodą pomiędzy dwoma butlami oddalonymi od siebie o nie pamiętam ile metrów... brało sie oddech przy jednej butli i płynęło do drugiej, i tak w kółko, do bólu... normalnie US Navy;). Pamiętam, że szczególnie wtedy doceniłam życie na powietrzu, że jak cudownie jest móc swobodnie oddychać.

Tymczasem nurkowanie - jakoś tak się złożyło - poszło w odstawke jakiś czas temu natomiast ostatnio namiętnie oddaję sie jodze. Nawet parę razy w tygodniu, z filmami instruktażowymi. Różne ćwiczę: Ashtange, Hatha, Iyengara, Kundalini - nie żebym się na nich wszystkich jakoś profesjonalnie znała - biorę to co mi wpadnie w oko na Chomiku i dobrze mi się ćwiczy;).
Wiadomo, że podczas całego treningu jogi bardzo wazny jest oddech ale w niektórych filmach dodatkowo dołączone są jeszcze ćwiczenia oddechowe. Nie lubię ich, strasznie mnie męczą, ale czasem robię...

Trochę się rozpisałam ale powoli zbliżamy się do puenty... A więc o co chodzi, co łączy nurkowanie i jogę? Otóż oczywiście ćwiczenia z bezdechami.
Ale dlaczego ja tak nagle o tych bezdechach... Ano... pewnie wie to każdy co wrażliwszy rodzic małego brzdąca, którego trzeba przewinąć a tymczasem woń pampersa daleka jest od neutralnego. A pieluchę trzeba zmienić, choćby nie wiem co... . Oj naprawde przydały mi się te ćwiczenia (hehe nieświadomie przygotowały mnie do roli matki, przynajmniej w tym wąskim lecz jak ważnym w wieku niemowlęcym zakresie)... inaczej i ja i Hania miałybyśmy przes... znaczy przechlapane;)

No comments: