Tuesday, June 14, 2011

O tym co nas łączy cz.1

I
Podobno Hania fizycznie za bardzo podobna do mnie jest więc od czasu do czasu doszukuję się podobieństw w innych sferach życia... a to w kulinarnych upodobaniach a to innych szczególnych zainteresowaniach...
No i na przykład zauważyłam, że Hania lubi... Wenezuele! Przepiękny to kraj, byłby zupełny raj na ziemi -  karaibskie wybrzeże, Andy, Roraima, Canaima, delta Orinoko i długo by wymieniać... - wszystko gdyby nie ten Hugo szaleniec... No więc wcale się nie dziwię,  że Hania również upatrzyła sobie ten kraj. W jej przypadku jest to tymczasem Wenezuela w postaci magnesu na lodówce (w kształcie Wenezueli i obarwach flagi wenezuelskiej), po który ciągle sięga zdecydowanym gestem jak tylko znajdzie się w zasięgu lodówki. Nosi ją, ogląda, głaszcze, obcałowywuje i trochę podgryza. Chyba wgryza się powoli w świat przyszłych podróży...
Jak widać na załączonym obrazku Hania oddaje się medytacji. Ja uporczywie ćwiczę joge nawet pare razy w tygodniu ale medytacja mi za bardzo nie wychodzi... Może sekret Hani tkwi w smoczku... taaak, na pewno... zawsze po zassaniu smoka Hania jest jakby w innym wymiarze świadomości. Hmmm jaki wniosek... joga ze smoczkiem? Ale najwyżej pod osłoną nocy... nikt nie może tego zobaczyć;)
Obie też lubimy zielone koktaile. Wcześniej pisałam, że regularnie przygotowuję zielone mikstury mieląc zielone liście różnych sałat, szpinaku, natki itp z owocami i wodą a potem jeszcze to spożywam. Dla zdrowia, urody, smaku, dobrego smopoczucia, ugaszenia pragnienia itp. Uwielbiam je. Hania też ma do nich słabość. Na razie lubi proces przygotowania i mielenia w blenderze. Od wirującego blendera nie odrywa oczu. Potem lubi jeszcze skąpać palce (albo i rękę jak uda jej się przemycić) w zielonym błotku...  I żeby nie było - pare łyżeczek też z ciekawości skosztowała...

2 comments:

Miss Take said...

ładne zdjęcie, co do podobieństwa, to jest istotnie niesamowite ! znaczy się ... Ciebie też w takim stanie parę razy widziałam ;)

adadi said...

no taaak, parę razy ocierałam się o nirvanę;)