Sunday, March 04, 2012

Mały uparciuch

I
Od dawna obserwuję, że Hania ma swoje zdecydowane zdanie w wielu sprawach i jest do tego zdania niezmiernie przywiązana. Przejawia się to tym, że zupelnie nie zakłada innych opcji niż swoja własna idea. I najczęściej kompletnie nie mieści jej sie w głowie, że może być inaczej niż by tego chciala.

Chyba nie jest to tylko mój wlasny subiektywny pogląd, bo niezależnie od niego panie z Siedmiomilowego Lasu (przedszkola) wyraziły podobną opinię już po kilku dniach Hanii pobytu w przedszkolku. Niedawno opowiedzialy, że Hania wymyśliła (i w jakiś sposób je przekonała czy może raczej wymusiła?) żeby na zajęcia grupowe do pokoju przynosiły i sadzały ją w wysokim krzesełku do stołu/jedzenia. Panie łamały więc święte zasady demokracji (tak ważne tu w szwedzkim społeczeństwie) i sadzały ją w tym krzesełku pośród dzieci grzecznie usadowionych po turecku na ziemii, pod ścianami...

W domu przejawia się to w różnych sferach życia ale najczęściej dotyczy ubrania i jedzenia..

Na przyklad: zauważy czapke i życzy sobie żeby jej zalożyc i chodzi w niej po domu – chwilę albo i pól dnia. Bywa, że przy okazji ja też jestem ‘zaproszona’ do  ubrania swojej czapki i paradowania w niej po domu dla towarzystwa (czasami Czarek też – wiec śmigamy w tych czapkach jak jakaś rodzina czapeczników;). Ale to akurat nie jest szkodliwe - dobra prewencja dla moich zatok....

Sprawa dotyczy często butow lub skarpetek. Czasami Hania uprze się żeby założyc jej w domu kozaki i nie ma szans ściągnąć ich przez cale popoludnie – chyba, że brutalnie. Ostatnio na topie są jesienne buciki -  traktujemy je już jako ‘kapcie’. Parę tygodni temu nie udalo mi sie jej przekonac żeby sciagnac te buciki przed snem, zasnęla w nich, mi to jakoś umknęło i tak sobie spala w tych butach przez parę godzin, aż się nie zorientowaliśmy...

Raz uległam i pozwoliłam jej wykąpać się w skarpetkach. Oczywiście poprzedzone to było rozpaczliwym zamanifestowaniem tego kaprysu. Nie będę sprzeciwiać się dziecku w przypadku takiego drobiazgu i odmawiać radości  a jeszcze skarpetki się wypiorą – pomyśałam sobie....

Przy następnej kąpieli skarpetki nie wystarczyły. Hania siedząc w wannie domagała się ubrania... butów. Czy jej założyłam? Ha, zgadnijcie;)

Jeżeli chodzi o jedzenie ma Hania kilka swoich ulubionych produktów (np.kukurydza, makaron, maslo, ciacha, suszone śliwki, orzeszki, oliwki, jogurty, goji, paluszki) i dokładnie wie, gdzie, w której szafce, szufladzie czy półce w lodówce są ulokowane w kuchni. Jak przyjdzie jej na coś ochota, czy jej sie coś przypomni wędruje tam zaciągając kogoś i żeby nie było wątpliwości o co chodzi mówi „am, am”, próbuje otworzyć szafkę, wdrapywać jak jest wyżej, wiesza się na niej, itp.- wszelkimi sposobami wyraża swoje zdesperowanie i pełne zaanagażowanie sprawie.

Kiedyś naklonila niczego nie świadomą babcię żeby przystawila stołek, podsadzila ją nieco wyżej do odpowiedniej szafki i podala jej pudelko, w ktorym schowane były – ku zaskoczeniu babci (ale nie Hani) -  ciasteczka...

Ostatnio hitem jedzeniowym są suche chrupki/płatki śniadaniowe (takie do mleka). Hania najchętniej jadałaby je na śniadanie, obiad, kolację i podwieczorki. Nosi je sobie w kubeczku i podjada – są o różnych smakach, kształtach więc całkiem atrakcyjne (i na szczęście bezcukrowe i po części pełnoziarniste). My się cieszymy, że w ogóle coś je a Hania w euforii ich uwielbienia ostatnio dwa razy się z nimi kąpała i dwa razy z nimi zasypiała.

 A przykładów można by mnożyć...

Hmmm a co sie dzieje jak sprawy nie idą po jej mysli...? cóż, następuje rozpacz i bunt niby nie do poskromienia, człowiek ma wrażenie że świat się dziecku zawalił na głowę.....

Po czym okazuje się, że najczęściej dramat jest całkiem krótkotrwały, szczególnie po zaproponowaniu alternatywnych form rozrywki – chociaż w extremalnych przypadkach to nie zawsze działaJ
I

2 comments:

Miss Take said...

cześć Ada, miło Cie znów widzieć, a już myślałam, że całkiem zarzuciłaś tę formę relaksu, jaki daje pisanie bloga.
Tak, oczywiście, wiem, że teraz relaksujesz się w inny zgoła sposób, o czym mogłam przeczytać w zamieszczonym poście.
Otóż dzieci mają to do siebie że lubią wykorzystywać dorosłych wiedząc, że ci mają do nich słabość.
Zatem życzę dużo silnej woli i liczę na fantazję Hani w temacie ubiorów do kąpieli (może jakieś futerko?? tylko Hania psstt! nie mów mamie, że podpowiadam!)

adadi said...

Taaa, wróciłam na 'łamy' bloga i trzymam za siebie kciuki... oby na dłużej.
No tak, słodkim aniołkom choćby trochę rozbrykanym trudno odmówić... a futerko w kąpieli... hmmm czemu nie? takie np. ofutrzone zwierzaki nawet nie mają innego wyjścia;)