Sunday, October 23, 2011

Pożytek z Hani nr 1

No... doczekaliśmy się... W końcu jakis pożytek z Hani... Już wcześniej się przymierzała ale przedwczoraj i dzisiaj w pełni profesjonalnie asystowała mi przy wyjmowaniu naczyń ze zmywarki. I dobrze, bo ta czynność do moich ulubionych nie należy... powiedziałabym nawet, że to dość uciążliwe zajęcie. Ale w towarzystwie Hani robi się z tego niezła rozrywka.
Najpierw, dawno temu, próbowała się wdrapywać na otwarte drzwiczki zmywary, potem uczyła się przy nich stać, potem grzebała w łyżeczkach i innych sztućcach, następnie robiła bałagan przewalając wszystko w swoim zasięgu a teraz.... Teraz pojedyńczo z ręki do ręki podaje całkiem zgrabnie wszystkie naczynia... kubeczki, talerze, miseczki, sztućce... Robi to z wielkim namaszczeniem i powagą i jest z siebie niezwykle dumna. Podaje wszystkie naczynia z dolnej półki, zatrzymuje się tylko na łyżeczkach, bo wciąż lubi nimi się zabawić....
Ot rośnie nam siła robocza:) Szkoda tylko, że Hania nie rozumie idei tej zabawy i nie rozróżnia naczyń umytych od nieumytych... W międzyczasie trzeba ukradkiem przemycać brudne naczynia, bo na widok uchylonych drzwiczek Hania błyskawicznie stawia sie w ‘miejscu pracy’ i nijak nie daje sobie wytłumaczyć, że akurat teraz, akurat tych naczyn wyjmować nie będziemy...



No comments: