Sunday, October 09, 2011

Reaktywacja


Dawno nie pisałam... Zdobędę się na szczerość i dodam, że podyktowane to było głównie tym, że mi sie nie chciało. Chociaż mogłabym mnożyć preteksty o braku czasu itp., co w sumie jest poniekąd zgodne z prawdą, bo czas mi się skurczył ostatnio.
Tak czy owak szkoda... tyle się wydarzyło w międzyczasie... chyba nie uda mi się tego nadrobić...

Status na dziś jest następujący; Hania to prawdziwy mały ludzik, przemieszczający się o własnych siłach (chociaż w pionie potrzebuje jeszcze wsparcia), lekko kapryśny, mało cierpliwy, czasem uparty i całkiem już komunikatywny – ale bardziej niewerbalnie niż werbalnie. W tamtym tygodniu podeszła ‘na czterech’ pod lodówkę i powiedziała ‘am’, domagając sie kolejnego plastra słonej szynki.
Werbalnie też jej już trochę wychodzi... najczęstszym wyrażeniem jest ‘co to?, co to?’, poza tym, dużo śpiewa jak jest w dobrym humorze. Tekst jest zawsze ten sam: „aaaaaaa” w różnych tonacjach. Myślę, że są to jogowe mantry – na swój sposób Hania już medytuje... Poza tym coś tam sobie gada a nawet awanturuje się delikatnie jak coś jej się nie podoba, zaczyna walczyć o swoje.
A w ogóle to jest zabójczo urocza, przesłodka, śmieszna... nic, tylko ją przytulać i przytulać...

A ja, z początkiem września wróciłam do pracy... Hania bawi więc przez większość dnia z tatą - i nie wiem jak to możliwe - znakomicie sobie radzą beze mnie... Zdarzyło nam się już jednonocne rozstanie, w tym tygodniu wyjeżdżam na 2 noce... a to już będzie wyzwanie...

1 comment:

Miss Take said...

masz racje, dawno, już nawet odzwyczaiłam się od przeglądania Twojego bloga !
zajrzałam dzisiaj tak, od niechcenia a tu masz! dwa nowe posty, rzucam się więc w czytanie, bom stęskniona leciutko :)