Friday, May 19, 2006

jeden dzien w raju




Nieee, nie znudzilo mi sie karaibskie wybrzeze... jest fantastycnie!
Wczoraj wieczorem jak siedzielsmy sobie na plazy przed domem nagle wypelz na piasek monster! Prze-o-gro-mny krab, ktory poruszal sie jak robot z s-f i zmierzal wyraznie w moim kierunku... na szczescie obronilam sie ucieczka na bezpieczna odleglosc;) a pomyslec, ze wczesniej planowalam wieczorna kapiel w morzu...
Najwieksza niespodzianka wieczoru bylo ponowne spotkanie z Jorgem (tym od llanos i roraimy), zupelnie nie planowalismy tutaj byc a nagle wpadlismy na siebie...
A dzisiaj bylam na prawie calodniowym rejsie lodka - w miedzyczasie przybijalismy do kilku roznych wysepek - a to na pare godzin plazowania, a to na snorkling... bo tam rafy koralowe przeurocze i miliony kolorowych rybek... tzn miliony takich malenkich, a tych wiekszych to tylko setki widzialam;)
Na jednej z wysepek lokalesi sprzedawali z koszykow swiezo wylowione ostrygi - ponoc wysmienite, moj polfrancuski kolega jada rozne swinstwa wiec sie rozkoszowal... ja, podziekowalam. Z zywych stowrzen to ja tylko robaki na Gran Sabanie konsumowalam:)
A na innej plazy zylo sobie stado iguan! Jedna zadomowila sie w duzym koszu na smieci wyzerajac co lepsze kaski a kilka innych walczylo miedzy soba o nasze skorki od bananow:) Strasznie ciekawskie byly co mamy w torbach...
Slonce palilo nieziemsko ale morski wiaterek przynosil troche ulgi... (hehe, pisze to dlatego ze u nas podobno leje;)))
I tak minal dzien rajskiego zycia, ktore jutro niestety sie konczy:(
Okolo poludnia powinnam byc juz w drodze ku mecie, kierunek: Puerto Piritu (tam moze odzyskam stracone zdjecia) i Caracas...

No comments: