Sunday, August 05, 2007

Nieproszony wspollokator

Pierwsza noc w hotelu w Kolumbii jak sie okazalo nie spedzilam sama. Wspollokator ujawnil sie o poranku... pod prysznicem. Byl olbrzymi! Coz nie pierwszy raz taka historia..nie wpadlam w panike na jego widok ale nie byl mi tez obojetny - bacznie obserwowalam jego ruchy. Byly dosc niespokojne.Chyba strumien wody mu przeszkadzal. Woda byla zimna i w pewnym momencie mialam wrazenie ze probowal sie wymknac. Jednak pozostal.. Kontynuowalam prysznic nie spuszczajac go z oczu po czym wrocilam do pokoju. A ten niepostrzzenie za mna! Zupelnie nie wiem w ktorym momencie przemiescil sie obok mojej stopy i wszedl pod lozko! To przesadzil. Wtedy wlasnie postanowilam go zabic! tego wstretnego, obrzydliwego 3cm-owego... karalucha;)
Ale nie chcial wyjsc... dzis znow nie bede sama:)