Tuesday, August 05, 2008

Moj pierwszy dzien. Troche aktywna bezczynnosc w Ibarra (gdzies w Andach) i troche subiektywny przeglad prasy krajowej

Dzisiejszy dzien i wieczor przeznaczylam na aklimatyzacje, kuracje i - pasowaloby by mi tu slowo -libacje ale to dzis nie wchodzi w gre :)

Oh, jak mi slabo
Moje kiepskie samopoczucie (cd.przeziebienia) wzmogla lekka choroba wysokosciowa, bo przeciez tak znienacka dzis o poranku znalazlam sie na wyskosciach sporo powyzej 2000m... I tak dobrze, ze zjechalam z Quito do Ibarry, bo Quito lezy blisko 3000m, Ibarra 2200. Tak czy owak w takich okolicznosciach nawet bezczynny odpoczynek jest meczacy, spac sie nie chce, bo ciagle pic sie chce i serce bije troche szybciej przez te wysokosc... ale to przejdzie, to tylko 2000 z kawalkiem, oby do jutra...
Ale, skoro juz tak ubolewam nad soba - jeszcze moje biedne podraznione nozdrza okrutnie cierpia przez giagntyczne stezenie spalin unoszace sie w miescie, przy ulicach, wszedzie gdzie jest tu troche cywilizacji... kazde przejezdzajace auto to maly dramat - ale to tez kwestia przyzwyczajenia... (hmmm pewnie Latynosi mysla ze jak maja Amazonie - pluca ziemii - to im wszystko wolno)

Ah, jak mi smacznie
Powloczylam sie wiec troche po miescie, ktore ozywilo sie dopiero pozno po poludniu. Zdegustowalam nowy nieznany mi wczesniej owoc - Pepino, ktory smakowal jak krzyzowka ogorka i melona ale to nie byl ogorek choc pepino po hiszpansku znaczy ogorek. Niezly, a na pewno orzezwiajacy. A potem w comedorze na lunch zaserwowano mi kurczaka (powiedzialabym ze w Am.Pld.mieszkaja kurczakojady - pieczony kurczak to niemal standard na obiad) do tego ryz i 2 kulki wygladajace jak pieczone ziemniaki. Ale w srodku nich cos bylo i w ogole w srodku nie wygladaly juz jak ziemniaki. Po skonsumowaniu zapytalam pania co zacz - a byly to Las bolas de verde - pieczone kulki zrobione ze zmielonych zielonych bananow (tych takich pastewnych;) a do srodka zapakowane byly rozne rzeczy mieso, jajko etc... moze cos z wczoraj... ale spoko, z powodu przeziebienia i tak prawie nie czuje smaku. A skoro o jedzeniu - to na kolacje mialam smazonego slodkiego banana z przydroznej garkuchni z gruba warstwa posypki ze slonego sera... ten smak poczulam :)))

Historia Samotnego Georga
Z powodu tej ogolnej dzisiejszej niemocy i ograniczonej aktywnosci postanowilam dowiedziec sie czym Ekwador zyje i kupilam gazete.
I co sie dowiaduje z ostatniej strony? (prawie zawsze zaczynam od konca). Ze wielka radosc zapanowala wczoraj na Wyspach Galapagos. Stalo sie to za sprawa pewnej zolwicy, co zniosla jaja. Niby nic, bo przeciez to nie byly zlote jaj ale... Z tych jaj maja sie wykluc potomkowie Solitario George´a (Samotnego Georga), a ow Samotny George to ostatni zywy okaz Tortugas Gigantes. Skombinowano mu wiec 2 narzeczone, zolwice o numerze 106 i 107, z gatunku zolwi podobnego do Tortugas Gigantes i... udalo sie! Zolwica nr 106 zniosla wczoraj 8 jaj (przynajmniej znaleziono wcz), poddano je natychnmiast ogledzinom, sprawdzono je pod katem wagi, wielkosci i formy, u 2 szt.stwierdzono anomalie, reszta wydaje sie byc OK. Jaja niestety rodzicom zabrano i zabezpieczono w inkubatorze, teraz trzeba czekac 120-130 dni na rozwoj czy raczej wyklucie wydarzen. Nie wiem czy dobrze zrozumialam ale jak beda je trzymac w 28stopniach to beda dziewczynki a jak w 29.5 to chlopcy albo odwrotnie... Tak czy owak miejmy nadzieje ze Samotny George nie bedzie juz sam. I ciesze sie, ze nie mam w planie jechac na te W-y Galapagos przesladowac te biedne zolwie...

Wulkan Tungurahua atakuje
A jeszcze z tej samej gazety (z pierwszej i ostatniej strony) dowiedzialam sie, ze wulkan Tungurahua (pld. Ekwador) wczoraj dosc mocno sie uaktywnil. Wybuch byl na 8km w gore i popioly przykryly okoliczne pola i nie wiadomo co dalej... Ten wulkan caly czas ostatnio jest lekko aktywny ale wczorajsza erupcja byla zaskakujaco silna. Calo zdarzenie mozna bylo obserwowac z Riobamby i 2 innych miasteczek. Mam w planie zahaczyc o te okolice, to musi byc ciekawe zjawisko/widowisko... podejrzewam, ze jeszcze sie porzadnie tli... eeech, zawsze mi sie marzylo trakie extremalne przezycie: proba ucieczki przed wyciekajaca lawa;)))

No dobra, to jestescie na biezaca... Nie moge nic innego robic to pisze glupoty - ale prawdziwe!
Ide zdrowiec i poczytac sobie ksiazke, wzielam 3szt, bo myslalam ze nie bedzie co robic w tym Ekwadorze.. ale zapowiada sie calkiem ciekawie. Wlasciwie po jednym dniu czuje sie jakbym byla tu od tygodnia...

8 comments:

Anonymous said...

NO ja nie chce nic mowic, ale ZNOWU PIERWSZA ;)
Czy to oznacza, ze ja jedyna czytam Twojego bloga??

Najbardziej spodobal mi sie inowatorski sposob regulacji poczec chlopcow/dziewczynek..Ty sie podpytaj jak to dokladnie wyglada i moze kiedys nam tez sie to przyda hehehehe

Atumama (czyli mamam Atuma :P)

Anonymous said...

Ada, uwielbiam Cię :-). Czytać Ciebie to radośc dla ducha. I ciała też (a co mi tam!) :-). Czekam na Twoją książkę. Jesli bedzie problem z wydaniem, to Andrzej załatwi :-). A ja ewentualnie mogę zrobić korektę: świata, co prawda, nie poznałam, ale wiedzę na temat stawiania przecinków i owszem. Podeślij nam do Kostrzyna kilku rozpasanych Latynosów... Całuję, basia

adadi said...

Hmmm przecinkow nie stawiam?;) Dzieki Basia! Zajme sie Latynosami:)
Edyta, doczytalam - to dziewczynki potrzbuja wiecej ciepla (29.5), chlopakom 28 wystarczy... (a potem faceci to takie zimne bestie, hehe)
A tam zaraz mnie nie czytaja - czytaja ale wstydza sie napisac

Anonymous said...

Taa, zimne bestie..
I dlatego tak sie ciesze, ze ten moj "chlopczyk" jest zupelnie inny co wynika napewno z jego temperatury 38,5 :))

Niech sie nie wstydza! Niech pisza!
E.

Anonymous said...

Ada, stawiasz, stawiasz. I to we właściwych miejscach. Chciałam siępo prostu załapać na stanowisko korektorki :-)

Izabela said...

Czesc Ado,

Uwazaj na ta Tungurahua , bo juz Ci chyba o tym pisalam, ze ten wulkan rozpada sie na pol, ponoc jest tam jakies ogromne pekniecie i to sie caly czas powieksza. Lepiej omijac Banos, polecam Papallacte, lezysz w cieplym basenie i podziwoasz wulkany z bezpiecznej odleglosci :))

Trzymaj sie

Iza

Izabela said...

Czesc Ado,

Uwazaj na ta Tungurahua , bo juz Ci chyba o tym pisalam, ze ten wulkan rozpada sie na pol, ponoc jest tam jakies ogromne pekniecie i to sie caly czas powieksza. Lepiej omijac Banos, polecam Papallacte, lezysz w cieplym basenie i podziwoasz wulkany z bezpiecznej odleglosci :))

Trzymaj sie

Iza

adadi said...

ale z Banos podobno lepiej widac:)))