Thursday, August 07, 2008

Polylepis Bosque. Zaczarowany las.


Taaak, dzis bylam w zaczarowanym lesie. W miejscu, ktore trudno opisac slowami, a nawet zdjecia nie oddaja piekna tego zakatka swiata.
Znow mialam szczescie. O Polylepis nie pisze zaden przewodnik, dlatego nie mialam pojecia o co chodzi z ta wycieczka Fernanda. Mialam jednak przeczuie, ze warto poczekac…
Fernando okazal sie wlascicielem sporego skrawka ziemii, gdzie na wysokosci ponad 3000m spotykaja sie 2 ekosystemy: paramo porosniete frailejones i magicznego lasu, ktory tworza niezwykle, unikalne drzewa Polylepis. Gatunek endemiczny dla tego miejsca, nie spotka sie ich nigdzie indziej na swiecie. Sa dziwnie powykrecane a ich glowna cecha charakterystyczna jest kora a raczej jej brak, bo stanowia ja liczne warstwy luszczacych sie cienkich powlok czy lisci (stad ich nazwa poly-duzo, lepis-lisci). Przez wijace sie sciezki idzie sie z rozdziawiona geba, co jakis czas mijajac malutkie laguny, waskie zrodelka czy male kaskady… Jest po prostu bajecznie, troche jak w tropikach ale inaczej, a klimat jest tutaj rzeczywiscie wilgotny. Co najciekawsze wystarczy pare minut aby wejsc w zupelnie inny swiat - chlodne, ubozej ale tez pieknie porosniete frajlejonami paramo (pierwszy raz widzialam 5-metrowe frajlejony!).
Nie wiem coz tu dodac, nie wiem jak opisac bajkowy krajobraz, brakowalo mi tam tylko biegajacych elfow (albo wilkolakow:) ale moze ich nie zauwazylam. Rzeczywiscie czulam sie jak w jakiejs scenaríi filmowej, trudno bylo uwierzyc, ze tak moze byc naprawde… Na parugodzinna wycieczke po lesie i paramo dolaczylam do grupy 7 ekwadorskich turystow, ktorzy byli rownie mocno oszolomieni ta kraina.
Fernando odkryl ten swiat jakies 8 lat temu, zaryzykowal wszystko aby ocalic to miejsce a jednoczesnie pokazac swiatu. Od 4 czy 5 lat rezerwat zostal udostepniony dla turystow. Jest to w tej chwili scisly rezerwat, gdzie dziennie nie moze przewinac sie wiecej niz 50 osob. Chyba powoli staje sie znany w Ekwadorze i kilka agencji ma Polylepis juz w swojej ofercie wiec turística rozwija sie dosc szybko a Fernando po drodze nie nadazal odbierac swoich 3 komorek (ale tez dobrze wie i sam sie dziwi ze przewodniki nie zainteresowaly sie jeszcze tematem, ale oni zawsze chca byc niezalezni i nic im nie mozna narzucac). Zbudowal tam superowy osrodek, naturalnie wkomponowany w okolice a wszystko jest wrecz perfekcyjnie zorganizowane, oznakowane… a teraz jeszcze weszlam na ich strone (polecam obejrzec fotki jak macie czas www.polylepislodge.com) i zaskoczylo mnie jak niezle jest zrobiona. Gratulacje dla tego goscia! I muchas gracias oczywiscie…

Jeszcze tylko moge dodac, ze 1.5 godzinna jazda z Ibarry do Polylepis to niekonczace sie fan-ta-sty-czne malownicze krajowbrazy – paramo, wulkany, kolorowe kwadraciki pol uprawnych, male puebla o uroczych nazwach jak np. Angel, Libertad (aniol, wolnosc)… A zaserwowany 3-daniowy przepyszny obiad dopelnil szczescia…
Aha, ostatecznie umowilismy sie z Fernandem na 8-ma i zjawil sie o 8.20 wiec punktualnie;) Potem tylko po drodze odwiedzilismy conajmniej 6 roznych miejsc, gdzie Fernando zalatwial rozne sprawy, robil zakupy, dopompowywal powietrze w kolach, tankowal itp:) Ale jak juz wspomnialam – warto bylo…

Przy okazji dzisiaj dowiedzialam sie, ze Pepito (wlasciel mojego hotelu) i Fernando sa wlascicielami niezlych kolekcji preinkaskich ´skorup´… Skupuja je od okolicznych guaceros tj. poszukiwaczy zakopanych w grobach skarbow czy inaczej - hien cmentarnych). Pepito jest znakomitym znawca kultur preinkaskich… dzis wieczorem obiecal mi pokazac swoje zbiory… jaaaacie!


A jeszcze... Na koniec Fernando rozpisal mi program na kilka nastepnych dni na polnocy i w interiorze kraju, dorzucajac kilka namiarow na hotele swoich znajomych, w zwiazku z tym mam jakis plan na niemal najblizszy tydzien. Czas mi chyba opuscic Ibarre, mysle, ze jutro zanurze stopy w Pacyfiku...

4 comments:

Anonymous said...

Jaacieee jaka piekna ta bajka!! Tylko siedmiu krasnoludkow tam Ci zabraklo (no chyba, ze tych 7 ekwadorskich turystow mozna uznac za takowych :P)
Ten las jest faktycznie czarujaco urzekajacy! Te drzewa sa niesamowite!
E

Anonymous said...

eee tam, po co jechac taki kawał drogi jak i tak wszystko widac fajnie w internecie :-)
no i unika sie problemów jak np porazenie indiańską trutką na małpy (chociaż na pewno wszystkich zapachów i smaków nie da się jeszcze zsyntetyzować na youtube)
Gringo

Izabela said...

Prosimy o zdjecia tych drzew!

adadi said...

hmm nie wiem dlaczego mialaby mnie porazic trutka na malpy, skoro to trutka na malpy... :)
fotki potem beda, bo teraz nie mam jak... za wolne te wszyskie kompy, zeby zaladowac, rzuc okiem na www.polylepislodge.com